piątek, 30 stycznia 2015

Sklep internetowy, tworzenie biżuterii - początek

Postanowiłam napisać kilka zdań o tym jak zaczęłam działalność wytwórcy oraz sprzedawcy. We wrześniu zaczęłam robić i sprzedawać bransoletki. W listopadzie założyłam działalność - zarejestrowałam w Urzędzie Dzielnicy (w moim przepadku, na Białołęce). Po kilku dniach musiałam pójść do ZUSu (niestety) i złożyć deklarację. Jako, że pracuję na etacie, w ZUSie będę opłacała tylko składkę zdrowotną. To i tak absurd, bo przecież ta sama składka jest odprowadzana przez mojego pracodawcę.. No, ale nie o tym ten wpis.

Jeszcze przed formalnym założeniem działalności zastanawiałam się gdzie poprowadzić swój sklep. Czy może na portalu zrzeszającym rękodzielników, czy może coś samodzielnie poprowadzić sklep. Szukałam, aż znalazłam. Mam sklep zarówno na DaWanda, jak i samodzielny, stworzony na darmowej platformie freecart. Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy :) Na DaWanda nie musimy się martwić o promocję, o zasięg i dotarcie do potencjalnych klientów. Ale niestety od sprzedanych produktów pobierają prowizję. Swój własny sklep należy wypromować, rozreklamować, postarać się o jego wygląd. Nie płacimy nic, ale sklep darmowy wygląda nie do końca tak jak to sobie wymarzyłaś. Oba rozwiązania polecam. A prowadzenie sklepu w obu miejscach - najbardziej polecam.

Księgowość prowadzę sama. Jestem na Książce Przychodów i Rozchodów, a programów do prowadzenia książki, wystawiania faktur i rejestrowania kosztów jest całe mnóstwo. Należy wybrać taki jaki będzie nam odpowiadał. Mi zależało na tym, żeby był online. Żebym mogła prowadzić książkę wszędzie tam gdzie będzie komputer i sieć, a ja mam tylko login i hasło. Niektórzy mogą sądzić, że to zbyt niebezpieczne trzymać wszystko w wirtualnej książce, ale i tak mamy obowiązek przechowywać wszystko wydrukowane, więc oryginały mamy w ręku. Z płatnych programów polecam InFakt.pl. Bardzo intuicyjny program, support techniczny i ważne mailowe powiadomienia (o nadchodzących płatnościach, czy zmianach w podatkach). Po okresie próbnym (bezpłatnym), przeszłam na darmowy program Taxeon.pl. Bardzo podstawowy, ale intuicyjny i wystarczający mi w zupełności program.

W kolejnym wpisie - doszkalanie :)

sobota, 3 stycznia 2015

Barcelona w dwa dni

Jak mogłam zapomnieć o spisaniu kluczowych elementów mojej wyprawy do Barcelony? No to nadrabiam zaległości i napiszę w skrócie gdzie byłam i co robiłam.

Wylądowałam na El Prat o 20-tej. Stamtąd dostałam się pociągiem do centrum, gdzie mieszkałam. Hostelik Pencion Ciudadela to był super wybór. Wszędzie blisko, lokalizacja na Starówce. Przenocowałam i wybrałam się na zwiedzanie bardzo wcześnie (jakoś po 8-mej). Poszłam na śniadanko (kanapka z lokalną szynką i kawka) i potem poszłam zwiedzić żelazne punkty na mojej mapie. W 10 minut dotarłam do Kościoła Santa Maria del Mar. Zwiedziła w środku i na zewnątrz ze wszystkich stron. To pierwsze miejsce jakie chciałam zobaczyć z uwagi na książkę 'Katedra'. Potem po chwili byłam już w Katedrze. Jako, że wszędzie tam było blisko, poszłam obejrzeć domy Gaudiego. Jeden zobaczyłam, drugi - w remoncie z zewnątrz, a do środka nie planowałam wchodzić z uwagi na krótki czas mojej wycieczki.

Jako, że miałam trochę czasu, postanowiłam pojechać do Sagrada Familia. W długiej kolejce dowiedziałam się, że na wejście muszę czekać ponad 2h. Kupiłam zatem bilet na kolejny dzień i pojechałam autobusem do Parku Guell. Nieco się rozczarowałam, bo zwiedziłam go w moment, a w sumie nie ma tam nic powalającego (część płatna to tylko 'ławka' i to co pod ławką. Wiem, że to dzieło Gaudiego i trzeba zobaczyć. Ale jednak to moje rozczarowanie. Po Parku pojechałam na La Ramble, którą przeszłam do samego portu. Jako, że miałam trochę czasu, a nie planowałam juz niczego zwiedzać - wsiadłam na statek wycieczkowy po morzu. Było super :)

Po zejściu na ląd poszłam na plażę :) Barcelonetta była niedaleko mojego hostelu, więc i tak miałam po drodze :) Skończyłam dzień w knajpce na plaży jedząc katalońskie dania i popijając Estrellę (piwo lokalne). Poszłam na koniec do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia na kolejny dzień.

Śniadanie zjadłam pod Sagrada Familia, gdzie pojechałam rano z hostelu. Ty, razem zwiedziłam po drodze Park Ciutadela i łuk tryumfalny. Sagrada jest piękna i nie widziałam w życiu czegoś podobnie pięknego. Zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Po wizycie w Sagrada Familia pojechałam do Muzeum Picassa. To jedyne muzeum jakie planowałam odwiedzić. Byłam już tak zmęczona, że przesiedziałam 2h w Starbucksie :) Pojechałam na lotnisko i wróciłam do Warszawy.

Zdecydowanie jeszcze wybiorę się do Barcelony :) Poniżej kilka zdjęć.

Robię znowu coś dla siebie - Studia podyplomowe - logopedia

Postanowiłam "zaszaleć" i rozpocząć studia na kierunku, który zawsz mnie interesował. Już na studiach na wydziale wokalno-aktorski...