sobota, 9 czerwca 2012

Ciasto bananowe, czyli chlebek [od Just My Delicious]

Jak w temacie, publikuję żeby nie zapomnieć. Przepis pożyczony od "Just My Delious", właśnie zrealizowany, piecze się od kilku minut :) Piszę już teraz, bo nawet surowe ciasto smakowało obłędnie.



Oto przepis:



  • 3 dojrzałe banany
  • 270g mąki pszennej
  • 180g cukru
  • 50g cukru demerara
  • 50g miękkiego masła
  • 1 jajko
  • 3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 50g wiórków kokosowych
  • 30g otrębów
  • 100ml rumu



    Banany obierz ze skórki, odetnij ich końce, wrzuć do miski i zmiażdż je widelcem na gładką papkę. Teraz dodaj wszystkie pozostałe składniki, na średnich obrotach zmiksuj całość na jednolitą masę, następnie przełóż ją do wyłożonej papierem dopieczenia keksówki i piecz w 170C przez około godzinę.



    Ja piekę w nieco niższej temperaturze, bo mam malusieńki piecyk. Dziś w Selgrosie oglądałam nieco większy i chyba się skuszę na kupno i wymianę tego mojego.



    Dołączę fotki, jak już wyjdzie z piecyka :)



    Aktualizacja: Dolączam fotki



  • poniedziałek, 14 maja 2012

    Wiosna pełną gębą :)

    No właśnie, a ja zaniedbałam wpisy :/ Tyle się dzieje, nie mam nastroju na pisanie, bo musiałabym same smutne rzeczy pisać. No to nie piszę wcale. A co się wydarzyło? No to spróbuję sobie przypomnieć.
    3 marca miałam urodziny... I pamiętam zjazd na uczelni. Byłam chora i wcześniej pojechałam do domu. A był to pierwszy zjazd w nowym semestrze. Aaa, bo I semestr zaliczyłam śpiewająco :)
    kwiecień... Były święta wielkanocne, na które udało mi się dojechać moim bolidem :) Te święta spędziłam z Hubertem, byliśmy w Gdańsku. Potem miałam tydzień urlopu, ale pogoda nie dopisała i w sumie nie robiliśmy nic ciekawego.
    przyszedł maj... ... a z nim weekend (a raczej tydzień) majowy. Ja niestety pracowałam, a potem miałam zjazd na uczelni. Fajnie było, udało mi się zaliczyć dwa przedmioty kierunkowe, a na wcześniejszych zjazdach inne przedmioty, więc sporo mam już do przodu. Gorzej, że jeszcze nie zapłaciłam za II semestr :/ Liczę na to, że mogę podejść do sesji, a zapłacić potem.. To znaczy, przed końcem sesji.
    Zbliża się sesja w szkole. W najbliższą sobotę, zaliczenie z historii muzyki. Ciekawe co dostanę na koniec. Mam też gotową stronę internetową na zaliczenie. Mam nadzieję, że zaliczę. Tym razem nie zatrzymam się u Oli, spróbuję jutro zarezerwować akademik..

    środa, 22 lutego 2012

    wiosna tuż tuż...

    I to jak! Czuć ją już mocno w powietrzu. Śnieg topnieje, ale słonko się pojawia, temperatura rośnie.. Jest dobrze :) A ja mam kolejną zajawkę - Pinterest.com Wklejam, lajkuje, udostępniam.. A dzięki temu, odkrywam nowe blogi, których jestem fanką. No to może po kolei kilka z moich ulubionych:
    smakoterapia - prowadzona przez moją koleżankę Iwonkę :) Iwonka, nie dość, że pięknie śpiewa to jeszcze uprawia cudną i smaczną kuchnię.


    Tutaj kolejny blog kulinarny (bo te są moje ulubione): White Plate - nie znam prowadzącej osobiście, ale blog jest fantastyczny. Zazdroszczę!


    Make cooking easier - młoda, odważna i ciekawa :)


    Wpis będzie aktualizowany :)

    środa, 8 lutego 2012

    Po pierwszej sesji... już prawie :)

    Jak w temacie. Czyli cel, jakim jest skończenie szkoły i ulubionego kierunku, jest coraz bliżej. Właśnie jestem po pierwszych egzaminach i zaliczeniach z 5 przedmiotów. Myślę, że mogło być lepiej, ale jestem z siebie mega dumna. Może nie chodzi o oceny konkretnie, ale o to, że uczę się przedmiotów i staram się je rozumieć. To nie zwykłe zakuwanie :) I to inspiruje mnie do dalszej pracy. Może nie jest lekko, ale tak właśnie ma być. Nie po to poszłam na te studia, żeby się prześliznąć. Chcę być terapeutą, albo rehabilitantem duszy :) Ładne określenie, bo w naszej duszy kryje się to czego nie widać. A to coś, może nam przeszkadzać w życiu.. Za 2 tygodnie dwa ostatnie egzaminy: psychologia i historia muzyki.. Na pewno będzie dobrze i na pewno zdam. Jestem ciekawa, czy wszyscy z naszego roku się utrzymają.. Mam nadzieję, bo trafił się fajny zestaw ludzi.

    środa, 16 listopada 2011

    sobota, 22 października 2011

    Czas na nalewkę

    Nalewka z malin udala sie bardzo. Zainspirowana swoim talentem, jutro nastawiam nalewke pomaranczowa :)

    Ponizej przepis, zeby nie umknal:

    3 pomarancze
    1l bialej wodki
    10-20dag cukru lub miodu

    Przygotowanie:
    Pomarancze umyc i sparzyc. Sciac skorke, bez bialej blonki. Wrzucic do sloja. Dodac cukier albo miod wymieszany z sokiem z polowy jednego owocu. Wlac alkohol, zamknac sloj i odstawic na dwa tygodnie. Przefiltrowac, przelac do butelek i zakorkowac. Trzymac w chlodzie. Mozna pic po kilku dniach :)


    Mały dopisek - po przefiltrowaniu stwierdziłam, że nalewka jest mało kawowa. Dorzuciłam kilkanaście ziarenek do nalewki i dalej 'maceruję'. Myślę, że 2 tygodnie z dodatkową kawą w środku jej nie zaszkodzi :)

    Oto jak wyglada moja malinowa

    niedziela, 2 października 2011

    jesiennie...

    No właśnie, nastała jesień.. Czas wracać do szkoły :) Może nie jest to stereotypowo powód do radości, ale dla mnie jest inaczej. Z powodu wypadku musiałam odpuścić i teraz z powrotem jestem na I roku muzykoterapii. Straaaasznie żałuję, że tak się stało i że wszystko nastąpiło na kilka tygodni przed sesją. Miałam szansę zdać i zaliczyć choćby I semestr. Dam głowę, że jakbym przysiadła, to mimo braku obecności dałabym radę zaliczyć cały rok :( Niestety. Ale to nic, może koledzy z nowego I roku będą fajni, może znowu nawiążę przyjaźnie. Fajnie by było. No i sporo nas na tym I roku, chyba jakoś 26 osób. Nie pamiętam, żeby w zeszłym roku tak było. No, ale doświadczenie pokazało, że część ludzi wykruszyła się po kilku zajęciach. No nic, ja się nie mogę doczekać :)

    Robię znowu coś dla siebie - Studia podyplomowe - logopedia

    Postanowiłam "zaszaleć" i rozpocząć studia na kierunku, który zawsz mnie interesował. Już na studiach na wydziale wokalno-aktorski...